Niższy wkład własny przy kredytach hipotecznych!

Miniony, pandemiczny rok, przyniósł wiele nieoczekiwanych zmian w gospodarce i był zaskoczeniem dla nas wszystkich. Nieprzewidywalność tego zdarzenia wpłynęła również na świat finansów oraz cały system bankowości. Niepewność związana z konsekwencjami zaistniałej sytuacji skłoniła banki do wielu niekorzystnych dla konsumenta decyzji w tym do zaostrzenia kryteriów badania zdolności kredytowej przy udzielaniu kredytów hipotecznych. Te działania miały odzwierciedlenie w rezygnacji wielu osób z nabycia nieruchomości ze względu na brak możliwości spełnienia stawianych warunków i finalnie braku możliwości sfinansowania zakupu. W ostatnim czasie sytuacja zaczęła się zmieniać i obecnie wygląda już inaczej. 

Duża część banków wróciła do udzielania kredytów przy 10-cio procentowym wkładzie własnym. Jest to znacząca zmiana, bo jeszcze parę miesięcy temu wskaźnik ten sięgał 30, a nawet 40 procent. Wartym uwypuklenia jest to, że kredyty hipoteczne są obecnie rekordowo tanie ze względu na bardzo niskie stopy procentowe. Większość ekspertów nie spodziewa się zmian w tym obszarze. Można więc założyć, że w dającej się przewidzieć przyszłości, kredyty hipoteczne nie zdrożeją. Dla przykładu, rata kredytu hipotecznego na kwotę 200 tys. zł, rozłożonego na 30 letni okres spłaty wynosi obecnie około 800 zł. W roku 2015 było to około 1000 zł. W przypadku kredytów na większe kwoty różnica ta ulega proporcjonalnemu zwiększeniu.  

Eksperci ds. rynku nieruchomości podkreślają również, że ponownie wchodzimy w czas dobrej koniunktury na rynku. Rosnąca inflacja, niekorzystne oprocentowanie lokat bankowych czy niepewność na giełdzie to czynniki, które skłaniają do inwestowania kapitału w stabilne instrumenty finansowe oparte o nieruchomości. Mimo, że w 2020 roku dynamika wzrostu cen zdawała się wyhamować, to według raportu Eurostatu, pod względem wzrostu cen transakcyjnych znaleźliśmy się na drugim miejscu w Europie. Za Luksemburgiem! Szczególnie większe miasta i aglomeracje okazały się odporne na prognozowaną korektę wartości, wywołaną pandemią. Średnio, nieruchomości podrożały o prawie 8%. Należy się spodziewać dalszych wzrostów wywołanych chociażby zwiększonym popytem ale też podwyżką cen materiałów budowlanych czy robocizny.